sobota, 27 lipca 2013

Rowerowa opowieść

Ponieważ SzKaPa także ma wakacje, tym razem zamiast zapowiedzi slajdowiska możecie przeczytać relację Grześka z ostatniej wyprawy rowerowej:

W sobotę 20 lipca 2013 wybraliśmy się na wycieczkę rowerową z Gryfina do Szczecina (przez Gartz). Oto moje wrażenia.

Rowerowy raj jakim są Niemcy po raz kolejny skusił swoimi „owocami” jakimi są tamtejsze ścieżki i szlaki rowerowe. Jak fajnie, że nie zakazane! Możemy wjechać na teren Niemiec gdzie chcemy, bez kontroli; napotykamy jedynie informacje, że wjeżdżamy na teren sąsiadów i różne tablice informacyjne.


Pamiętam jeszcze czasy, kiedy jako mieszkaniec Kostrzyna nad Odrą przekraczałem granicę z Niemcami - kolejka samochodów, kontrola paszportowa, zawsze jakieś uczucie niepewności i nerwowości. Teraz zamiast tego uczucie frajdy i wolności, swoboda przekraczania granic. Po przekroczeniu granicy zauważalny jest ład i porządek jaki panuje w tamtejszej infrastrukturze rowerowej. Ścieżka rowerowa poprowadzona od mostu na zachodniej odnodze Odry do Gartz to klasa w sama w sobie. Jako cykliści czujemy się tu jak w domu. Wszak to z myślą o nas budowano tą drogę.

Mijamy się z nadjeżdżającymi z naprzeciwka grupami rowerowymi i pozdrawiamy się - „Morgen”, „Hallo”. Uwagę przykuwa wiek cyklistów z Niemiec - można odnieść wrażenie, że na rowerach spędzają oni swoją emeryturę. Ich obładowane sakwami pojazdy również przykuwają uwagę. Oby nasi emeryci mieli w przyszłości czas i możliwości spędzania czasu w ten sposób!

Niemieckie miasteczka i wsie w rejonie przygranicznym to oazy spokoju i ładu. Można odnieść wrażenie, że wszyscy mieszkańcy pochowali się domach. Swoim wizerunkiem nie odbiega od nich Gartz,w którym na chwilę się zatrzymaliśmy. Na uwagę zasługują mury obronne i bramy, w tym Brama Szczecińska:).



Następny etap to jazda gruntowymi drogami w stronę Tantow.



Na tej drodze mijamy 3 młyny. 1 z nich to ledwie pozostałość, drugi przeoczyliśmy, 3 to w pełni zachowany młyn z salą wystawową i możliwością noclegu.




Dalej trasa biegła tak jak na mapie, z małym wyjątkiem – zamiast do Tantow przez pomyłkę docieramy do wsi Neuschonfeld - informują nas o tym „lokalsi”, lekko się z nas podśmiewając. Wskazują nam prawidłowy kierunek – przez Schonfeld trafiamy do Radekow, i dalej już podążamy wcześniej wytyczoną przeze mnie trasą.


W pobliżu miejscowości Rosow jedziemy przez pole wielkich wiatraków. Z poziomu rowerzysty słyszymy szum ich łopat i widzimy rozłożyste, przemieszczające się cienie. Zadzierając głowę do góry przyglądamy się kręcącym się łopatom.


Niewątpliwie była to jedna z większych atrakcji wycieczki. Do Polski wkraczamy jadąc z Ladenthin do Warnik.



Przypomnę, że wycieczka skierowana była do wszystkich chętnych, jeśli więc w przyszłości będziecie mieli ochotę się z nami wybrać, to zapraszamy!

Tym razem przesiadamy się z rowerów na kajaki więc jeśli macie ochotę, dołączajcie!! - https://www.facebook.com/events/177913529056323/