środa, 25 lipca 2012

Dąbskie Wieczory Filmowe na podróżniczo

Jeśli spędzacie weekend w mieście to w niedziele szykuję się dla was nie lada gradka :))

Poraz kolejny na plaży w Dąbiu odbywają się Dąbskie Wieczory Filmowe, a w niedzielne popołudnie własnie rozpocznie się maraton filmów górskich i podróżniczych!! Będzie o Tanzani, Nepalu, zdobywaniu szczytów Karakorum, a także o polskich himalaistkach. Do tego wszystkiego dźwięki kapeli góralskiej :))

SzKaPa się wybiera i zaprasza wszystkich :)



Dokładny program znajduje się na http://www.klubdelta.pl/index.php?m=program&id=8&subid=356

środa, 18 lipca 2012

Kajakiem dookoła Wolina



Kolejny raz szczecinianie udowodnili, że mają głowy pełne pomysłów i nie boją się ich realizować.
Dziesięciu śmiałków pod przywódctwem znanego kajakarza Piotra Owczarskiego 5 lipca zakończyło swoją sześciodniową przygodę z opływaniem wyspy Wolin. Tym samym prawdopodobnie stali się pierwszymi szczecińskimi kajakarzami, którzy dokonali takiego wyczynu.
Uczestnicy w sumie przepłyneli około 125 kilometrów, pokonując ciekawe odcinki morskie oraz Zalewu Szczecińskiego. Noce spędzali głównie w namiotach na plażach, ale mieli także okazję spać razem z Wikingami :)
Na stronie Centrum Żeglarskiego, które było organizatorem wyprawy, można obejrzeć już pierwsze zdjęcia http://centrumzeglarskie.pl/galerie/rok-2012/wyprawa-dookola-wyspy-wolin.html

Poniżej przedstawiam rozmowę SzKaPy z jednym z uczestników wyprawy, Grzegorzem Wichrowskim:


SzKaPa: Grzegorz, skąd pomysł na taką wyprawę?


Grzegorz Wichrowski: W sumie pomysł podsunęła mi moja dziewczyna, która przeczytała informację umieszczoną na stronie Centrum Żeglarskiego. Pisano tam o samym pomyśle, przebiegu trasy, jej długości, czasie trwania i o tym, że będzie ona prowadzona przez doświadczonego kajakarza Piotra Owczarskiego


SZ: Skąd u ciebie zainteresowanie kajakami? Jak długo już na nich pływasz?

G.W: Zacząłem pływać na 2 roku studiów, czyli niestety dosyć późno. Wtedy w zasadzie wszystko zaczęło się na dobre.


SZ: Czy miałeś wcześniej okazję pływać kajakiem po morzu? Czy ta wyprawa była Twoim pierwszym z nim zetknięciem?

G.W: Rok temu miałem już taką okazję jednak było to krótkie doświadczenie. Na koniec spływu Regą wpłynąłem na fale i dobiłem do brzegu, poczym powtórzyłem ten manewr kilkakrotnie w ciągu tego samego dnia.


SZ: Czy wtedy właśnie złapałeś morskiego bakcyla?

G.W: Tak, wtedy poczułem że sprawia mi to ogromną frajdę, że ekscytuje mnie przestrzeń, fale i niebezpieczeństwo. Spowodowało ze chciałem więcej, że chcę popłynąć wzdłuż brzegu morskiego


SZ: Co w czasie wyprawy było dla Cebie najbardziej fascynujące?
G.W: Bezkres morza, przestrzeń, fale, zetknięcie się ze statkami morskimi już po wyjściu z portu w Świnoujściu, atmosfera przygody, spanie na dziko, kontakt 24 h na dobę z przyrodą?


SZ: Powiedz, czy w czasie wyprawy były jakieś niebezpieczne, sprawiające problemy momenty?

G.W: Nie sądzę, jedynym trochę niebezpiecznym momentem było wejście do portu w Dziwnowie gdzie towarzyszyła nam już spora, półtora metrowa fala. Było dosyć ciekawie, zostaliśmy ostrzeżeni przez naszego komandora [ Piotra Owczarskiego], że jest to niebezpieczny manewr i należy uważać. W końcu jednak wszystko się udało:) Każdy z uczestników miał w końcu doświadczenie na wodzie.

SZ: Czy były momenty które zapadły ci jakoś szczególnie w pamięć?

G.W: Chyba był to moment kiedy byliśmy najdalej oddaleni od brzegu. Szczególnie też etapy morskie, oraz kiedy spaliśmy na plażach. Ale także zapamiętałem etap kiedy wpłynęliśmy na Zalew Szczeciński. Było widać wtedy bezkresną przestrzeń, taflę bez wiatru i ogrom akwenu. Odbijające się w wodzie chmury sprawiały naprawdę niesamowite wrażenie. W tej ciszy sunęliśmy sobie w wyznaczonym kierunku.


SZ: Coś cię jakoś szczególnie zaskoczyło i zdziwiło w czasie trwania waszej wyprawy?

G.W: To co mnie zaskoczyło to w pewnym sensie łatwość z jaką to wszystko mi przychodziło. Nastawiałem się na walkę z żywiołem ,może nie przez całe 6 dni ale choć przez 1, niepogodą ,z deszczem oraz falami. Tego może trochę właśnie zabrakło, takiego dreszczyku emocji. Ale jeśli takie warunki miałyby spowodować opóźnienie i konieczność przeczekania złych warunków , albo spowodowało by to, że w ogóle nie wypłyniemy na morze to należy się cieszyć, że nic takiego nie nastąpiło. Nie wiadomo w końcu co by się działo gdyby spotkały nas złe warunki ponieważ większość uczestników nie miała morskiego doświadczenie

SZ: Czy macie już jakieś kolejne plany?

G.W: W czasie wyprawy rozmawialiśmy na temat możliwości opłynięcia wyspy Uznam. Nie wiem czy w tym samy składzie jak teraz, ale na pewno z częścią ekipy się wtedy spotkamy. Będzie to jednak wyprawa bardziej skomplikowana pod względem logistycznym i trudniejsza do zorganizowania.

SZ: Dziękuję za rozmowę :)












 

środa, 11 lipca 2012

Orientuj się na kajaku :)

Jeśli lubisz kajaki, rywalizację i dobrą zabawę to w najbliższą sobotę, 14 lipca, szykuje się coś dla Ciebie!
Klub kajakowy Wiking organizuje kolejną edycję rajdu "Pod Prąd" zaliczanego do Pucharu Odry.
Będzie można wybierać między trzema trasami - najdłuższą dla zaawansowanych, dla mniej doświadczonych kilkukilometrowa. A dla calkowicie początkujących trasa wycieczkowa po szczecińskiej Wenecji.
Cała zabawa polega aby w wyznaczonym czasie przepłynąć wyznaczoną trasę, znajdując zaznaczone na mapie punkty orientacyjne. Aby nie było tak łatwo,  rozmieszczone są także fałszywe punkty, za zaznaczenie których dostajemy punkty karne!

Oprócz możliwości poznania ciekawych miejsc naprawdę można liczyć na fajną zabawę ! SzKaPa się wybiera i zamierza powtórzyć sukces z poprzedniego rajdu!
Jeśli chciałbyś dołączyć do więcej szczegółów i formularz zgłoszeniowy znajdziesz na http://www.kajaki.szczecin.pl/news.php?readmore=22

niedziela, 8 lipca 2012

Wodo[nie]lot


Tym razem SzKaPa spędzała resztkę urlopu blisko domu, nad naszym rodzimym morzem. Jedną z atrakcji miał być powrót do domu wodolotem. Nic z tego jednak. Kiedy zaczęliśmy sprawdzać w internecie koszty przelotu okazało się, że to niestety całkiem droga impreza[ bilet w jedną stronę kosztuje 60 pln]. Do tego mając ze sobą rower trzeba zapłacić kolejne 28 pln, i za wypchany, ważący sporo, 80litrowy plecak naliczana jest kolejna opłata.
Przy takiej pięknej pogodzie jaka dzisiaj panowała nad morzem, taka podróż byłaby zapewne czystą przyjemnością. Do tego sporą oszczędnością czasu. Jeśli jednak brać pod uwagę i tak nadszarpnięty już budżet to wydanie 22 pln na bilet kolejowy[ łącznie z opłatą za rower] wydaje się całkiem atrakcyjną opcją.
Dziwi mnie, szczerze mówiąc, brak jakiejkolwiek polityki zachęcającej turystów do korzystania z wodolotu. Nie ma w ofercie armatora np zniżki na podróż w obie strony. Wtedy zapewne o wiele chętniej turyści decydowaliby się na jednodniowe wypady ze Szczecina do Świnoujścia. Byłaby to korzyść dla miast jak i dla właściciela statku. Ale może celowo oferta nastawiona jest na niemieckich turystów odwiedzających nasz rejon. A może firmie przydałby się po prostu nowy spec od marketingu.

piątek, 6 lipca 2012

Wegetarianka w podróży


SzKaPa to wegetarianka od lat. Praktycznie w tym samym czasie zaczęłam podróżować stopem i przeszłam na wege dietę. Jak wygląda sytuacja podróżujących wegetarian? czy mają większe problemy z dostępem do jedzenia i czy częściej bywają głodni niż mięsożercy będąc w drodze?

Muszę przyznać, że podróże, szczególnie te autostopowe, są jedynym momentem kiedy potrafię odczuć kłopoty związane z faktem nie jedzenia mięsa. Owszem, w plecaku zawsze lądują mniej lub bardziej skomplikowane dania, zupki, deserki, przyprawy i palnik turystyczny. O ile jest czas nie ma problemu żeby rozłożyć się z tym przed namiotem i upichcić szybki posiłek. Albo w hostelu z lokalnych, pachnących i soczystych warzyw przygotować pyszne danie, za smakiem którego tęskni się później przez resztę roku.
Ale gorzej sprawa wygląda kiedy kanapki zrobione w domu dawno się skończyły, zjadło się to co kupiło się w ostatnim miasteczku, a cały dzień drogi przed Tobą. Przy poboczu, na którym łapiesz stopa raczej kiepsko o coś do jedzenia. Kiedy w końcu jakiś kierowca wysadza Cię na stacji benzynowej wpadasz do środka z myślą, że zaraz zjesz jakąś kanapkę, może nawet coś ciepłego...a tu same hot-dogi, kanapki z mięsem albo rybą. Do wyboru zostają więc słodycze, chipsy i paluszki ;) Pomstuję wtedy na świat ogarnięty mięsnym szałem i mający w nosie coraz większą rzeszę wegetarian i wegan.
Na całe szczęście poza takimi momentami podróże nie sprawiają kulinarnych problemów, bo nawet w krajach gdzie dieta lokalsów w większości opiera się na mięsie, zawsze można w knajpie dostać coś bezmięsnego. Nawet jeśli jest to jedna pozycja w menu ;) A jeśli jesteś akurat w słonecznych rejonach to stoły na straganach i ryneczkach uginają się od przepysznych warzyw i owoców :)