piątek, 6 lipca 2012

Wegetarianka w podróży


SzKaPa to wegetarianka od lat. Praktycznie w tym samym czasie zaczęłam podróżować stopem i przeszłam na wege dietę. Jak wygląda sytuacja podróżujących wegetarian? czy mają większe problemy z dostępem do jedzenia i czy częściej bywają głodni niż mięsożercy będąc w drodze?

Muszę przyznać, że podróże, szczególnie te autostopowe, są jedynym momentem kiedy potrafię odczuć kłopoty związane z faktem nie jedzenia mięsa. Owszem, w plecaku zawsze lądują mniej lub bardziej skomplikowane dania, zupki, deserki, przyprawy i palnik turystyczny. O ile jest czas nie ma problemu żeby rozłożyć się z tym przed namiotem i upichcić szybki posiłek. Albo w hostelu z lokalnych, pachnących i soczystych warzyw przygotować pyszne danie, za smakiem którego tęskni się później przez resztę roku.
Ale gorzej sprawa wygląda kiedy kanapki zrobione w domu dawno się skończyły, zjadło się to co kupiło się w ostatnim miasteczku, a cały dzień drogi przed Tobą. Przy poboczu, na którym łapiesz stopa raczej kiepsko o coś do jedzenia. Kiedy w końcu jakiś kierowca wysadza Cię na stacji benzynowej wpadasz do środka z myślą, że zaraz zjesz jakąś kanapkę, może nawet coś ciepłego...a tu same hot-dogi, kanapki z mięsem albo rybą. Do wyboru zostają więc słodycze, chipsy i paluszki ;) Pomstuję wtedy na świat ogarnięty mięsnym szałem i mający w nosie coraz większą rzeszę wegetarian i wegan.
Na całe szczęście poza takimi momentami podróże nie sprawiają kulinarnych problemów, bo nawet w krajach gdzie dieta lokalsów w większości opiera się na mięsie, zawsze można w knajpie dostać coś bezmięsnego. Nawet jeśli jest to jedna pozycja w menu ;) A jeśli jesteś akurat w słonecznych rejonach to stoły na straganach i ryneczkach uginają się od przepysznych warzyw i owoców :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz